top of page

Podarunek Zofii

 

Drzwi do mieszkania we wrocÅ‚awskiej kamienicy otwiera powoli. KiedyÅ› byÅ‚a najwyższa w klasie. Ale 89 lat życia pochyliÅ‚o jÄ… do przodu, zgarbiÅ‚o. Drepcze w korytarzu miÄ™dzy stertami kartonów i mebli.


Przeprasza, że bałagan, ale zbiera wszystko, co wyrzucają sąsiedzi. Może przyda się jej podopiecznym.

Mówi, że wiele razy patrzyÅ‚a na Å›mierć: z gÅ‚odu, chorób, ran, zimna. Może dlatego ma w sobie pogodÄ™ ducha i umiejÄ™tność dzielenia siÄ™ z tymi, którzy nic nie majÄ….


Zofia Teliga-Mertens na wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™ sprowadziÅ‚a z Kazachstanu 40 rodzin polskiego pochodzenia. W sumie ponad 200 osób. Zajęło jej to dziesięć lat i kosztowaÅ‚o caÅ‚y majÄ…tek - odszkodowanie za mienie pozostawione przez jej rodziców w Woli Rycerskiej na WoÅ‚yniu. 45 hektarów ziemi, 240-metrowy dom i siedem budynków gospodarczych - wszystko wycenione na 1,3 miliona zÅ‚otych. PaÅ„stwo zwróciÅ‚o ponad 600 tysiÄ™cy, "pÅ‚acÄ…c" trzema budynkami mieszkalnymi w zrujnowanych poradzieckich koszarach w Szczytnicy koÅ‚o BolesÅ‚awca.

Zofia osiedle nazwaÅ‚a "KresówkÄ…".

Za tych, co na Wschodzie 

Październik 2015. Zofia pokazuje palcem, gdzie skrÄ™cić. Do "Kresówki" zjeżdża siÄ™ z autostrady A4 30 km za LegnicÄ…. Od 1956 do 1993 roku stacjonowaÅ‚o tu lotnictwo PóÅ‚nocnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej: dwa puÅ‚ki, dwa bataliony, dywizjon i eskadra. W pobliżu byÅ‚o lotnisko. WÅ›ród sosen stoi 12 bloków. Trzy przypadÅ‚y Zofii (resztÄ™ dostali inni czÅ‚onkowie Stowarzyszenia Kresowian Wierzycieli Skarbu PaÅ„stwa).

W tym roku Zofia nie była jeszcze na osiedlu. Nie wychodzi z domu, odkąd straciła na ulicy przytomność i trzy dni przeleżała w śpiączce.

Drzwi mieszkania otwiera Luba, od 48 lat żona Jana SzkorupiÅ„skiego, matka ich trójki dzieci. - Nasza dobrodziejka! - woÅ‚a od progu do Zofii.

W mieszkaniu kominek, ciepÅ‚o, przytulnie. Na Å›cianach makaty dziergane haftem krzyżykowym rÄ™kÄ… Luby. Jan, potomek Polaków wywiezionych do Kazachstanu w 1936 roku z Å»ytomierszczyzny, tuli ZofiÄ™ jak dziecko. Ma 70 lat i potężne, spracowane dÅ‚onie.


Opowiada, że po I wojnie Å›wiatowej poza nowymi granicami Polski zostaÅ‚y niemal 2 miliony Polaków. PrzeszÅ‚o 100 tysiÄ™cy z radzieckiej Ukrainy Stalin deportowaÅ‚ na SyberiÄ™ i do Kazachstanu.

- Ojciec miał 25 lat, kiedy ich wysiedlono. Mama - 23. Gdy Sowieci przywieźli ich do Kokczetawskiej Obłasti, wbili kołek w pustą ziemię i powiedzieli: tu będzie kołchoz. Rodzice zaczynali od lepianki, jak wszyscy.

PóÅ‚nocny Kazachstan to step po horyzont poroÅ›niÄ™ty pióro trawÄ…. WyglÄ…da jak falujÄ…ce morze. ZimÄ… minus 30 stopni.

Jan: - Burze Å›nieżne potrafiÅ‚y trwać po trzy, cztery dni, tak że do studni trzeba byÅ‚o chodzić po lince. Za pracÄ™ ludzie dostawali trochÄ™ pszenicy, jabÅ‚ek, czasem jakiÅ› materiaÅ‚, żeby coÅ› sobie uszyć. Kobiety szÅ‚y pieszo 50 kilometrów w jednÄ… stronÄ™, żeby na bazarze sprzedać jajka albo gÄ™si. Od maÅ‚ego pamiÄ™tam, jak rodzice marzyli o Polsce.

40 lat później, w 1976 roku, Jan z bratem decydujÄ… siÄ™ wyjechać do pracy na póÅ‚noc, na SyberiÄ™, żeby wiÄ™cej zarobić. TrafiÄ… do Ust-Ilimska nad rzekÄ… AngarÄ…. Tam koÅ„czÄ… siÄ™ drogi, koÅ„czy kolej. Przez nastÄ™pne 2 tysiÄ…ce kilometrów, aż do Morza Arktycznego, rozciÄ…ga siÄ™ dzika tajga. Szaro, beton i las. Ale w samym Ust-Ilimsku jest linia tramwajowa, 100 tys. mieszkaÅ„ców, potężna zapora na rzece, elektrownia wodna. Jeszcze zimniej niż w Kazachstanie, rzeka zamarza na pięć miesiÄ™cy.

Jan: - MiaÅ‚em wyksztaÅ‚cenie mechaniczne, wiÄ™c pracowaÅ‚em w bazie samochodowej. 800 ciężarówek, warunki straszne, trudno samochód odpalić. Przy niskich temperaturach w pracy nie da siÄ™ stać ani siedzieć. Trzeba "taÅ„czyć". PrzepracowaÅ‚em tam 24 lata. Brat, który pracowaÅ‚ ze mnÄ…, nie wytrzymaÅ‚. UmarÅ‚ na serce.

Na stóÅ‚ w "Kresówce" wjeżdżajÄ… pielmieni, rosóÅ‚ i póÅ‚ litra koniaku wÅ‚asnej roboty. Jan rozlewa każdemu po kielichu, bo "życie musi być peÅ‚ne": - To za zdorowie tych Polaków, co tam jeszcze na Wschodzie zostali. Niech wrócÄ… do Polski.

 

 

Rondelek 

MiesiÄ…c po wybuchu wojny Zosia koÅ„czy 13 lat. Mieszka z rodzicami w Woli Rycerskiej koÅ‚o KrzemieÅ„ca. Wola jest osadÄ… powstaÅ‚Ä… po rozparcelowanym majÄ…tku carskiego generaÅ‚a Bobrykowa. Ojciec Zofii Stefan Teliga, dziaÅ‚acz Stronnictwa Ludowego, oficer Legionów, uczestnik wojny 1920 roku, dosÅ‚użyÅ‚ siÄ™ stopnia kapitana i Virtuti Militari. MajÄ…tek dostaÅ‚ od marszaÅ‚ka PiÅ‚sudskiego za waleczność.


Żyją z ziemi. Sadzą zboże, tytoń na machorkę, buraki, rzepak, hodują krowy i świnie.

Zofia: - ByliÅ›my Å›rednio zamożni. Z dala od dużego miasta ogromnych iloÅ›ci owoców, warzyw, mleka, drobiu nie byÅ‚o komu sprzedać. Wiele siÄ™ marnowaÅ‚o. Tato byÅ‚ spoÅ‚ecznikiem, bardzo dużo pomagaÅ‚ ludziom, co pewnie odziedziczyÅ‚am w genach. Ale już na poczÄ…tku wojny aresztowaÅ‚o go NKWD i posadziÅ‚o w KrzemieÅ„cu. ObsÅ‚uga wiÄ™zienna przynosiÅ‚a grypsy. I kiedyÅ› ojciec napisaÅ‚, żeby mu przygotować ciepÅ‚e rzeczy: rÄ™kawice, skarpety, swetry, bo spodziewaÅ‚ siÄ™, że pojedzie w gÅ‚Ä…b Rosji. Ale nie przyszÅ‚o mu do gÅ‚owy, że my też pojedziemy.

Matka Zofii ignoruje ostrzeżenia o wywózkach. Ale w lutym 1940 roku przychodzÄ… żoÅ‚nierze: brudni, obszarpani, z karabinami na sznurkach. "Zbierajcie siÄ™, przesiedlamy was na inny teren, gdzie bÄ™dziecie bezpieczniejsi". Obie z córkÄ… wiążą dobytek w koce i przeÅ›cieradÅ‚a.

- ZaÅ‚adowaÅ‚yÅ›my caÅ‚e sanie - Zofia zapamiÄ™taÅ‚a, że wszystko przebiegaÅ‚o sprawnie. - Ale na stacji wagony byÅ‚y już tak zapeÅ‚nione, że ledwie nas tam wciÅ›niÄ™to. ZabraÅ‚yÅ›my ze sobÄ… tylko poÅ›ciel, dokumenty i parÄ™ drobiazgów. Reszty potem już nie znalazÅ‚yÅ›my. Dlatego przez lata brakowaÅ‚o nam wielu rzeczy. Nie byÅ‚o naczyÅ„ ani obuwia - tylko to, co na nogach. Mama wlazÅ‚a w oficerki ojca, ja w kozaki. Ci, którym udaÅ‚o siÄ™ zabrać trochÄ™ naczyÅ„, dali nam nieduży aluminiowy rondelek. Ten rondelek wÄ™drowaÅ‚ z nami przez lata jak najcenniejszy skarb. PrzywiozÅ‚yÅ›my go nawet do WrocÅ‚awia. GdzieÅ› tu leży.

Na jednym z postojów bydlÄ™cy wagon otwiera siÄ™ i enkawudziÅ›ci wpychajÄ… trzech mężczyzn. WÅ›ród nich jest ojciec Zofii. Radość nieprawdopodobna, bo przecież mężczyźni znikali bezpowrotnie.

Podróż trwa dwa miesiÄ…ce. PociÄ…g przepuszcza transporty wojskowe i staje w różnych miejscach. Ludzie wychodzÄ… wtedy rozprostować koÅ›ci. Ale gdy pewnego razu transport niespodziewanie rusza, wiele osób zostaje na uzbeckiej ziemi. MiÄ™dzy innymi ojciec Zofii. Jego twarz Zofia zobaczy już tylko na zdjÄ™ciach.

- Nas wywieziono do Kazachstanu, bo w Uzbekistanie już byÅ‚o za dużo Polaków. Wiem, że ojciec próbowaÅ‚ potem przebić siÄ™ do armii Andersa. Po jakimÅ› czasie dostaÅ‚yÅ›my wiadomość, że leży w uzbeckim szpitalu. NapisaÅ‚yÅ›my do niego list. WróciÅ‚: adresat nieznany. Szpital potem poinformowaÅ‚ mamÄ™, że tato umarÅ‚ na tyfus.

Matka rozchorowaÅ‚a siÄ™ z rozpaczy i Zofii wydawaÅ‚o siÄ™, że już z tego nie wyjdzie. BolaÅ‚o jÄ… caÅ‚e ciaÅ‚o. Nie mogÅ‚a siÄ™ ruszać, jeść ani pić. Córka wpatrywaÅ‚a siÄ™ w matkÄ™ caÅ‚ymi dniami z nadziejÄ…, że nie zostanie sama na stepie. Aż pewnego dnia matka wstaÅ‚a.


Zofia: - Bo w Rosji albo żyjesz, albo umierasz. Nie ma miejsca na cierpienie. MiaÅ‚am 15 lat. MieszkaÅ‚yÅ›my w KozmoÅ‚daku, w lepiance zrobionej z muÅ‚u, sÅ‚omy i bydlÄ™cych odchodów, tak zwanego kiziaku. ByÅ‚o zimno i gÅ‚ód taki, że nawet nie miesiÄ…czkowaÅ‚am. Jako pierwsza zachorowaÅ‚am na czerwonkÄ™. ZaraziÅ‚am mamÄ™ i do szpitala trafiÅ‚yÅ›my już obie. Wiadomo byÅ‚o, że nie mamy żadnych szans. Przed Å›mierciÄ… postanowiÅ‚yÅ›my zjeść jeszcze cokolwiek! KtóraÅ› z nas powlokÅ‚a siÄ™ na targ i przyniosÅ‚a kawaÅ‚eczek tÅ‚ustej baraniny. Niedogotowany, ale zjadÅ‚yÅ›my, pewne, że nastÄ™pnego dnia już nas nie bÄ™dzie. Ale krwawa biegunka ustaÅ‚a!

Mama Zofii zostaÅ‚a potem kierowniczkÄ… domu dziecka dla polskich sierot w Turkiestanie, mieÅ›cie w poÅ‚udniowym Kazachstanie. - SzÅ‚yÅ›my tam 40 kilometrów piechotÄ… przez góry. W deszczu. Mokre spodnie zamarzaÅ‚y na nogach. Kazachstan byÅ‚ dla mnie lekcjÄ… przeżycia. Gdy potem stanęłam razem z sierotami na komisji, która oceniaÅ‚a rozwój fizyczny dzieci, orzeczenie brzmiaÅ‚o: nadaje siÄ™ "i w szachciory, i w matriosy" (i na górnika, i na marynarza). Z chudzielca zrobiÅ‚am siÄ™ kawaÅ‚ baby.

W 1943 roku powstaje w Moskwie ZwiÄ…zek Patriotów Polskich. Mama Zofii zostaje w Turkiestanie przewodniczÄ…cÄ… MiÄ™dzyrejonowego ZarzÄ…du ZPP. Odpowiada na setki listów. Najtrudniejsze sÄ… pytania o los aresztowanych oficerów. "Los nieznany" - odpisuje rodzinom. Sowiecka propaganda utrzymywaÅ‚a, że polscy oficerowie zostali zamordowani przez Niemców. Dlatego matka z córkÄ… zbierajÄ… wÅ›ród Polaków pieniÄ…dze na zakup "czoÅ‚gu mÅ›cicieli Katynia" dla polskiego wojska.

Matka czÄ™sto w skwarze, z gorÄ…czkÄ… (bardzo chorowaÅ‚a na malariÄ™) chodzi po koÅ‚chozach i spisuje mieszkajÄ…cych w nich Polaków. JesieniÄ… 1945 roku lista jest gotowa. W tym czasie matka Zofii zostaje kierownikiem WydziaÅ‚u Poszukiwania Rodzin w ZarzÄ…dzie GÅ‚ównym ZPP i z córkÄ… wyjeżdżajÄ… do Moskwy. Zofia zapamiÄ™taÅ‚a, jak zamkniÄ™te w pokoju jakiegoÅ› ministerstwa obie z matkÄ… stemplujÄ… karty repatriacyjne. Matka przygotuje repatriacjÄ™ niemal 20 tysiÄ™cy polskich rodzin.

Transporty z Polakami wyjeżdżajÄ… z ZSRR od marca do czerwca 1946 roku. Zofia wróci niemal na koÅ„cu, 16 czerwca, zwyczajnym pociÄ…giem Moskwa - Warszawa. Zdąży jeszcze w Moskwie skoÅ„czyć szkoÅ‚Ä™ Å›redniÄ….

Na miejsce do życia w Polsce wybiorÄ… WrocÅ‚aw. Zofia, której ojcem chrzestnym byÅ‚ Wincenty Witos, marzy, żeby zostać wiejskim agronomem. Studiuje rolnictwo. Doktorat robi z produkcji pasz. Jej matka dostaje sÅ‚użbowe mieszkanie z urzÄ™du wojewódzkiego, gdzie pracuje. W tym mieszkaniu po latach Zofia zamelduje wielu repatriantów. Kto nie ma gdzie spać, przychodzi do niej.


Dwa razy wyjdzie za mąż. Dwa razy poroni.

Z pierwszym mężem poznajÄ… siÄ™ na studiach rolniczych. Zofia, jako starosta roku, zaopiekuje siÄ™ nieporadnym studentem, tak jak ona pochodzÄ…cym z Kresów, pomoże mu skoÅ„czyć rolnictwo, a potem zrobić doktorat. Ale mąż zostanie tancerzem wrocÅ‚awskiej Opery. TaÅ„czy znakomicie, lecz jest gburowaty i krzyczy na żonÄ™. Dlatego Zofia spakuje walizeczkÄ™, z którÄ… do niej przyszedÅ‚, i wystawi mu za drzwi.

 

 

Przeniesie się do Warszawy, do pracy w piśmie "Gromada - Rolnik Polski". Tam w 1981 roku przejdzie na emeryturę, pozna drugiego męża i przyjedzie z nim do matki, do Wrocławia.

"Ojcze nasz" cyrylicÄ… 

Pierwszym repatriacyjnym sukcesem Zofii byÅ‚ Walery Niemirowski, mÅ‚ody Polak z Kazachstanu, którego spotkaÅ‚a pod Piasecznem w 1992 roku. MiaÅ‚ zÅ‚ote rÄ™ce do pracy i modlitwÄ™ "Ojcze nasz" wypisanÄ… przez babciÄ™ cyrylicÄ… na niewielkiej kartce. Walerego zatrudniÅ‚ wÅ‚aÅ›ciciel serwisu samochodowego. ChÅ‚opak nie miaÅ‚ tylko gdzie mieszkać.

Zofia: - W tamtym czasie mój mąż walczyÅ‚ z nowotworem (umrze w 1994 roku), a matka we WrocÅ‚awiu miaÅ‚a wyznaczonÄ… operacjÄ™. PozwoliÅ‚am Waleremu zamieszkać w moim podwarszawskim mieszkaniu w Chyliczkach, a sama wyjechaÅ‚am na Dolny ÅšlÄ…sk. ZnaÅ‚am tego chÅ‚opaka ledwie dwa dni, mogÅ‚am nie mieć do czego wrócić. Ale gdy przyjechaÅ‚am po dwóch miesiÄ…cach, zastaÅ‚am zadbane mieszkanie, Walerego i jego przyjaciela z Kazachstanu Aleksandra, wór zebranych orzechów i ciepÅ‚y posiÅ‚ek na stole.

Na zimÄ™ Walery wróci do Kazachstanu, a w tym czasie Zofia zaangażuje w jego repatriacjÄ™ Polski ZwiÄ…zek Sybiraków. Apeluje o pomoc dla repatriantów na antenie Polskiego Radia. Po programie do Zofii odzywajÄ… siÄ™ dwie kobiety. Ludomira Zawadzka i jej córka, obie z Legionowa, kupujÄ… jednej z rodzin trzypokojowe mieszkanie.

W 1996 roku Walery przyjeżdża do Polski ponownie, tym razem szukać miejsca do życia dla caÅ‚ej swojej rodziny. Walerego z babciÄ… i wujem przygarnia Zofia w Chyliczkach. A jego siostrÄ™ WalentynÄ™ z mężem i dwójkÄ… dzieci zaprasza gmina Pruszków. Darowuje im dwa pokoje z kuchniÄ…. Rodzina sprowadza siÄ™ w 1998 roku.

Z Kazachstanu zaczyna pÅ‚ynąć do Zofii rzeka listów pisanych po rosyjsku. Wszystkie zaczynajÄ… siÄ™ od "niech bÄ™dzie pochwalony". Polacy i potomkowie Polaków piszÄ…, że chcÄ… do ojczyzny. ZbierajÄ… dokumenty o swoim pochodzeniu, o deportacji i rehabilitacji.

Elementarz 

Jan SzkorupiÅ„ski z Kresówki opowiada, ile Polacy muszÄ… przejść, żeby otrzymać wizÄ™ repatriacyjnÄ…: - Dwa lata zbieraliÅ›my dokumenty, żeby udowodnić polskie pochodzenie. Trzeba byÅ‚o wydobyć je z rosyjskich archiwów: że byliÅ›my zesÅ‚ani, a potem zrehabilitowani. Wszystko przetÅ‚umaczyć u przysiÄ™gÅ‚ego na jÄ™zyk polski. Najbliższy przysiÄ™gÅ‚y byÅ‚ w Nowosybirsku, 2 tysiÄ…ce kilometrów od domu.

Konsulaty polskie sÄ… w Moskwie, Petersburgu i Irkucku. My do Irkucka mieliÅ›my tysiÄ…c kilometrów. To byÅ‚o najbliżej. Konsul mieszkaÅ‚ w hotelu. NazywaÅ‚ siÄ™ StanisÅ‚aw SokóÅ‚ i pamiÄ™tam, że to byÅ‚ dobry czÅ‚owiek. MusieliÅ›my u niego zdać egzamin po polsku. Nie znasz jÄ™zyka - nie przyjedziesz. Rodzice rozmawiali ze mnÄ… po polsku, modlitwy znam, mama uczyÅ‚a mnie czytać książki. DostaÅ‚em polski elementarz i razem z żonÄ… siÄ™ z niego uczyliÅ›my. Luba uczyÅ‚a siÄ™, piszÄ…c, a ja lepiej mówiÅ‚em, niż pisaÅ‚em. Jak już przyjechaliÅ›my, konsul pomógÅ‚ żonie zdjąć futro, na co ona od razu rozdziawiÅ‚a buziÄ™. Nie spotkaÅ‚a jej wczeÅ›niej taka grzeczność ze strony urzÄ™dnika. Potem daÅ‚ mi coÅ› przepisać, a ja z nim rozmawiaÅ‚em, kartkÄ™ podsuwajÄ…c żonie. Ona pisaÅ‚a, ja go zagadywaÅ‚em. I tak zdaliÅ›my.

Kolejny papier: zaÅ›wiadczenie o niekaralnoÅ›ci. Z MSW z Moskwy (3,5 tysiÄ…ca kilometrów) albo z Irkucka. PojechaliÅ›my ten tysiÄ…c do Irkucka. "Ooo, to bÄ™dzie kosztować 1,5 tys. rubli", powiedziaÅ‚ nam urzÄ™dnik w ministerstwie. Na wtedy to byÅ‚o 500 zÅ‚. ZgodziÅ‚em siÄ™. JadÄ…c do Irkucka, przy okazji mieliÅ›my kupić miÄ™so na caÅ‚Ä… zimÄ™. Bo u nas nie byÅ‚o. UskÅ‚adaliÅ›my pieniÄ…dze. PomyÅ›laÅ‚em: "Za resztÄ™ kupimy miÄ™sa". On zawoÅ‚aÅ‚ jakÄ…Å› mÅ‚odÄ… urzÄ™dniczkÄ™: "Wypisz kwit". KazaÅ‚a czekać przeszÅ‚o godzinÄ™. W koÅ„cu napisaÅ‚a na maszynie, że dobrowolnie pomagamy MSW, przekazujÄ…c 4,5 tysiÄ…ca rubli. ZamurowaÅ‚o mnie. "Przecież major mówiÅ‚, że 1,5 tysiÄ…ca!". "Ale za jednego czÅ‚onka rodziny" - ona na to. JechaliÅ›my z najmÅ‚odszym synem, to co mieliÅ›my zrobić. MiÄ™sa już nie kupiliÅ›my.

Żeby dostać zagraniczny paszport, musieliśmy wymeldować się z mieszkania w Ust-Ilimsku i potem je sprzedać. Sprzedaliśmy trzy pokoje za 26 tysięcy na polskie złote.

Za tÅ‚umaczenie w Nowosybirsku - też trzeba byÅ‚o zapÅ‚acić. Za notariusza - zapÅ‚acić. WizÄ™ odebrać - 3,5 tysiÄ…ca km do Moskwy. A potem jeszcze zaoszczÄ™dzić pieniÄ…dze na podróż do Polski.

Droga trwała 7,5 doby.

Pomnik ZesÅ‚aÅ„com Sybiru 

To koleżanka z liceum w 1998 roku namówiÅ‚a ZofiÄ™, by zapisaÅ‚a siÄ™ do wrocÅ‚awskiego Stowarzyszenia Kresowian Wierzycieli Skarbu PaÅ„stwa, które wtedy wÅ‚aÅ›nie staraÅ‚o siÄ™ o przejÄ™cie poradzieckiego osiedla. Matka Zofii odnajdzie wiÄ™c dokumenty wÅ‚asnoÅ›ci gospodarstwa na WoÅ‚yniu i upoważni córkÄ™ do zaÅ‚atwiania rekompensaty. Dostanie jÄ… bardzo szybko, bo jeszcze w tym samym roku. 40 mieszkaÅ„. Obie postanowiÄ… przeznaczyć wszystko dla Polaków ze Wschodu.

Zofia: - MiaÅ‚am emeryturÄ™, wiÄ™c uważaÅ‚am, że mi ona wystarczy. Po co mi na starość pieniÄ…dze? Szczęścia nie dajÄ…! Rodzina to najwiÄ™ksza wartość, a już duża rodzina to skarb. W Kazachstanie zostaÅ‚y takie wÅ‚aÅ›nie liczne klany Polaków. Znam Kazachstan i wiem, ile znaczy tam ludzkie życie. ZrobiÅ‚am dla repatriantów to, co powinna byÅ‚a zrobić ojczyzna.

PrzygodÄ™ z "KresówkÄ…" zacznie w 1999 roku, majÄ…c 73 lata: - Dwa razy w miesiÄ…cu jeździÅ‚am do Warszawy, do UrzÄ™du do spraw Repatriacji, zaÅ‚atwiać sprawy zwiÄ…zane ze sprowadzeniem polskich rodzin z Kazachstanu. Temat gÅ‚ówny: wizy. Można je dostać tylko, gdy sÄ… wszystkie papiery, mieszkanie i praca. Mieszkanie dawaÅ‚am, pracÄ™ pomagaÅ‚am zaÅ‚atwiać, a mimo to urzÄ™dnicy piÄ™trzyli problemy. Grzecznie mnie zbywano. Jak pani prezes Unii Europejskich Organizacji Polonijnych Helena Miziniak zapytaÅ‚a urzÄ™dników w MSW, kto to jest ta Zofia Mertens, to jej odpowiedzieli, że jestem "starÄ…, pomylonÄ…, ale nieszkodliwÄ… paniÄ…".

9 listopada 2000 roku wchodzi w życie nowa ustawa repatriacyjna, caÅ‚kowicie uniemożliwiajÄ…ca zapraszanie repatriantów przez osoby prywatne. Od tej chwili zapraszać mogÄ… wyÅ‚Ä…cznie gminy. Ale matka Zofii zdąży jeszcze wysÅ‚ać zaproszenia do wybranych przez ZofiÄ™ rodzin zesÅ‚aÅ„ców. Rok później umrze.

- WybieraÅ‚am ich - mówi Zofia - z póÅ‚nocnego Kazachstanu, bo tam sÄ… bardzo ciężkie warunki. I wedÅ‚ug klucza zawodowego: budowlaÅ„ców, mechaników, kierowców, żeby zawody, jakie majÄ…, umożliwiÅ‚y im pracÄ™ niedaleko BolesÅ‚awca. CaÅ‚a "Kresówka" to 700 mieszkaÅ„, może tu żyć 3-4 tys. ludzi i potrzebuje różnych specjalistów. Wiadomo, że nikogo z repatriantów nie bÄ™dzie stać choćby na opÅ‚acenie remontu. Każdy musi wiele zrobić sam. Kto ma fach w rÄ™ku, ten ma szczęście.

Zofia wszystko organizuje już sama. Na dolnoÅ›lÄ…skich targach budowlanych rozmawia z setkami firm, wysyÅ‚a mnóstwo listów z proÅ›bÄ… o pomoc dla repatriantów. Ale wartość pomocy rzeczowej uzyskanej od firm i innych darczyÅ„ców nie przekroczy nawet 10 tysiÄ™cy. Gdy Zofia prosi wrocÅ‚awski oddziaÅ‚ ZwiÄ…zku Sybiraków o jednorazowÄ… zbiórkÄ™ dla repatriantów (każdy Sybirak ma 200 zÅ‚ dodatku kombatanckiego, a niektórzy po kilkaset zÅ‚otych renty wojennej), sÅ‚yszy, że nie da rady. Za to zarzÄ…d oddziaÅ‚u proponuje Zofii sprzedaż rekompensaty i przeznaczenie jej na pomnik ZesÅ‚aÅ„com Sybiru. Zofia wrzuca wiÄ™c do skarbonki 20 zÅ‚ na pomnik i wypisuje siÄ™ ze ZwiÄ…zku.

Przez moment inni czÅ‚onkowie Stowarzyszenia Kresowian Wierzycieli Skarbu PaÅ„stwa przebÄ…kujÄ…, że tak jak Zofia oddadzÄ… repatriantom w "Kresówce" kilka mieszkaÅ„. Ale sprzedajÄ… wszystkie szybko, dużo poniżej wyceny rzeczoznawców. I tak zdewastowane, że nie nadajÄ… siÄ™ do zamieszkania.

ZofiÄ™ na chwilÄ™ uskrzydla jeden z banków, który obiecuje dać kilkadziesiÄ…t tysiÄ™cy na remont dachu. Nie czekajÄ…c na decyzjÄ™ na piÅ›mie, Zofia bierze na kredyt materiaÅ‚y z legnickiej hurtowni i w marcu 2000 roku rozpoczyna remont.

- Ale w banku nastÄ…piÅ‚a jakaÅ› reorganizacja i zamiast obiecanych kilkudziesiÄ™ciu dostaÅ‚am zaledwie 3 tysiÄ…ce - opowiada. - Dach spÅ‚acaÅ‚am z emerytury. Mama mnie utrzymywaÅ‚a ze swojej. ZostaÅ‚am bez grosza i z dÅ‚ugami, a ja nigdy nie zaciÄ…gaÅ‚am dÅ‚ugów. Å»yÅ‚am zawsze na tyle, na ile mnie stać. Dlatego źle siÄ™ z tym czuÅ‚am. DziÅ› na szczęście mam już czyste konto. Ale na spÅ‚atÄ™ poszÅ‚y także wszystkie nasze oszczÄ™dnoÅ›ci.

Nikt was nie chce 

Już wiosnÄ… 2000 roku, gdy w "Kresówce" nie ma jeszcze wody, Å›wiatÅ‚a ani żywej duszy, wprowadza siÄ™ tam mÅ‚ode małżeÅ„stwo z Kazachstanu.

Zofia: - Wszystkich uprzedzałam w listach: nikt tu na was nie czeka, nikt was nie chce, będziecie zdani tylko na siebie. A do tego jeszcze będą was nazywać "Ruskimi".

Dwa miesiÄ…ce później zakoÅ„czyÅ‚ siÄ™ remont pierwszego dachu. - BÄ™dziecie mi wysyÅ‚ać waÅ‚ówkÄ™ do kozy, jeÅ›li nie wywiążę siÄ™ ze wszystkich finansowych zobowiÄ…zaÅ„ - żartuje Zofia.

Na remont kolejnych dwóch dachów, doprowadzenie wody i odprowadzenie Å›cieków pieniÄ…dze daje KGHM. Remont pomaga też dokoÅ„czyć warszawska Fundacja "Klub 500". Hurtownia pozwala na spÅ‚atÄ™ w ratach, bez naliczania odsetek. Bank Zachodni WBK daje 17 tysiÄ™cy.

SzkorupiÅ„scy, którzy przyjeżdżajÄ… w 2001 roku, dostajÄ… od Zofii dwa mieszkania: dla siebie i dzieci. W 2004 roku przyjeżdżajÄ… kolejne rodziny. SÄ… klany KoÅ‚odziÅ„skich, Donkinów, Rudkowskich. DostajÄ… od polskiego paÅ„stwa po 8, a potem po 10 tysiÄ™cy na urzÄ…dzenie siÄ™ i remont.

Jan SzkorupiÅ„ski: - Wszystko zrobiliÅ›my sami: elektrykÄ™, podwieszane sufity, ocieplenie Å›cian, malowanie, podÅ‚ogi, a nawet kominek - to moja pierwsza konstrukcja w życiu. WyczyÅ›ciÅ‚em też w "Kresówce" dziesięć kominów. Na Syberii nauczyli nas dobrze pracować. Wykorzystali do cna. W Rosji siÄ™ mówiÅ‚o: piÄ™ciolatkÄ™ trzeba wykonać w cztery lata.

Na początku Zofia podpisuje z rodzinami umowy użyczenia lokalu. Potem wręcza im notarialne akty własności. Z chwilą śmierci matki w 2001 r. musi jednak wstrzymać rozdawanie i przeprowadzić postępowanie spadkowe.

- W sumie osiedliÅ‚am w "Kresówce" 40 rodzin - cieszy siÄ™. - Nie wszystkich z mojej listy udaÅ‚o siÄ™ sprowadzić. Część dostaÅ‚a zaproszenia od gmin, ale nie mogÄ™ siÄ™ dowiedzieć, gdzie sÄ…, bo ochrona danych osobowych. A bardzo chciaÅ‚abym wiedzieć, jak potoczyÅ‚y siÄ™ w Polsce ich losy. Niektórzy napisali, że bardzo dziÄ™kujÄ… mi za nadziejÄ™ i wszystko, co im daÅ‚am, ale dostali możliwość wyjazdu do innej gminy. I pojechali.

Jan SzkorupiÅ„ski: - Ja to tak dobrze żyjÄ™, że chyba jestem najszczęśliwszym czÅ‚owiekiem w Polsce. Tutaj jest życie spokojne. Mamy dobre syberyjskie emerytury - okoÅ‚o 1,5 tys. zÅ‚ na rÄ™kÄ™. Najbardziej brakuje nam dzieci i wnuków. Tu ciężko znaleźć pracÄ™. Syn wyjechaÅ‚ do Anglii, mÅ‚odsza córka z dziećmi i mężem mieszka w Warszawie. Starsza - nigdy nie wyjechaÅ‚a z Nowosybirska.

Kto jest bez grzechu 

Byli i tacy, co siÄ™ chcieli na Zofii dorobić. Jak Wasyl, który ledwo odpowiada "dzieÅ„ dobry", bo Zofia daÅ‚a mu tylko dwa mieszkania, a nie trzy.

Inna repatriantka dostaÅ‚a mieszkanie jednoczeÅ›nie od Zofii i od gminy Åšroda ÅšlÄ…ska. MiaÅ‚a sprowadzić rodzinÄ™. Ale nie sprowadziÅ‚a, a mieszkanie w "Kresówce" wystawiÅ‚a na sprzedaż. Zofia napisaÅ‚a do niej. Repatriantka twierdziÅ‚a, że musi rozwieść siÄ™ z mężem. - Nieuczciwa i zachÅ‚anna - żali siÄ™ Zofia. - Nic nie mogÅ‚am zrobić. Sprawy w sÄ…dach wygraÅ‚a.

Część repatrianckich rodzin ze sobÄ… nie rozmawia. Nie lubiÄ… też mediów. Nie chcÄ…, żeby Å›ledziÅ‚y ich życie.

Zofia: - Repatrianci za bardzo siÄ™ miÄ™dzy sobÄ… kÅ‚ócÄ…, i nie majÄ… serca do wspólnej pracy. Może to wychowanie przez tyle lat w przymusie sprawiÅ‚o, że tacy sÄ…? Ale nie sÄ… zÅ‚odziejami, opojami, draniami, wszyscy żyjÄ… w miarÄ™ przyzwoicie. Może siÄ™ komuÅ› zdarzy grzech, ale proszÄ™ mi powiedzieć, kto jest bez grzechu.

Zofia rozdaÅ‚a wszystko, co miaÅ‚a, i zamknęła ksiÄ™gi wieczyste. Mówi, że po powrocie z Kazachstanu nic już dla niej nie byÅ‚o trudne. Tamten brak wszystkiego, co wiÄ™kszoÅ›ci ludzi pozwala godnie żyć, staÅ‚ siÄ™ dla niej darem. PokazaÅ‚ inny wymiar życia.

- Nie wiem, kim bym była, gdyby nie tamta lekcja przetrwania. Ludzie dzisiaj potrafią zabijać się o parę złotych, ciągle chcą więcej i więcej, a przecież wszystkiego na tamten świat nie zabiorą. Rodzimy się i umieramy nadzy.

Zofia zaÅ‚ożyÅ‚a DolnoÅ›lÄ…skie Stowarzyszenia dla Repatriantów "Pomocna dÅ‚oÅ„", bo - jak mówi - Polska wciąż siÄ™ o nich nie upomina. - Teraz już wszystko w rÄ™kach mÅ‚odych.

Przecież w "Kresówce" niemal 200 mieszkaÅ„ wciąż stoi wolnych. CzÅ‚onkom Stowarzyszenia Kresowian Wierzycieli Skarbu PaÅ„stwa nie wszystkie udaÅ‚o siÄ™ sprzedać. KtoÅ›, wzorem Zofii, mógÅ‚by je repatriantom kupić. Może Polakom z Donbasu, których polskie paÅ„stwo chce stamtÄ…d zabrać?

Zofia ze swojej emerytury wciąż kupuje książki, bo chciaÅ‚aby w "Kresówce" uporzÄ…dkować bibliotekÄ™. Na ten cel oddaÅ‚a gminie dwa lokale (w drugim jest Å›wietlica).

W jej mieszkaniu zalega wiele rzeczy. Na przykład regały dostała po likwidacji miejskiej biblioteki we Wrocławiu.

Nie. Nie wierzy w Boga. - Wystarczy, że moi podopieczni dbają o moje zbawienie. Modlą się za mnie - śmieje się.

Ale w swoim portfelu znalazÅ‚a zaÅ›wiadczenie, że udzielono jej ostatniego namaszczenia: - Jak byÅ‚am w szpitalu, w Å›piÄ…czce, i już widziano marne szanse na zawrócenie mnie z drogi na tamten Å›wiat, wszyscy moi repatrianci orzekli, że trzeba ratować mojÄ… duszÄ™, i sprowadzili ksiÄ™dza. Nawet medalik dostaÅ‚am. Nie martwiÄ™ siÄ™, czy Bóg jest, czy go nie ma. To nie moja sprawa. Wiem, jak mam żyć na ziemi jako czÅ‚owiek. W życie wieczne wierzÄ™, o tak! Bo wyrosnÄ… na mnie roÅ›linki i ze starej baby bÄ™dzie piÄ™kny kwiat.

 

***

 

Repatriacja

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że efekty repatriacji w Polsce sÄ… mizerne. W ostatnich latach w ramach repatriacji przyjeżdża nad WisÅ‚Ä™ zaledwie ok. 200 osób rocznie, a okres oczekiwania na osiedlenie repatrianta w kraju wynosi kilkanaÅ›cie lat.
W myÅ›l ustawy z 2000 r. repatriacja dotyczyć może jedynie osób polskiego pochodzenia mieszkajÄ…cych w miejscach zesÅ‚aÅ„ i deportacji, czyli w azjatyckiej części byÅ‚ego ZSRR. Nie dotyczy Ukrainy, BiaÅ‚orusi i Litwy, w których również żyjÄ… duże skupiska Polaków. Å»eby zostać repatriantem, trzeba mieć co najmniej jednego z rodziców lub dziadków albo oboje pradziadków narodowoÅ›ci polskiej i wykazać zwiÄ…zek z polskoÅ›ciÄ…. 

Gdyby każda gmina

W latach 2009-2013 jedynie w 57 gminach (na 1645 przebadanych) osiedlili siÄ™ repatrianci. W opinii NIK pilnÄ… staÅ‚a siÄ™ kwestia nowelizacji ustawy o repatriacji, aby wszystkie osoby majÄ…ce promesy wizy repatriacyjnej (w samym Kazachstanie otrzymaÅ‚o je niemal 2,5 tysiÄ…ca osób) mogÅ‚y wreszcie osiedlić siÄ™ w Polsce.
W ubiegÅ‚ym roku budżet centralny wydaÅ‚ na ten cel 9 mln zÅ‚otych. Gdyby każda gmina przyjęła jednego repatrianta, w krótkim czasie Polska wypeÅ‚niÅ‚aby wszystkie zobowiÄ…zania.

 

Duży Format, 12 listopada 2015

 


 

bottom of page